niedziela, 31 maja 2015

Rozdział 14.

-Emily-

Około godziny osiemnastej wzięłam długą kąpiel i myślę, że gdyby nie to, iż skóra na palcach zaczęła mi się marszczyć to siedziałabym tam jeszcze dobre pół godziny. Owinęłam się w ręcznik i wysuszyłam włosy. Zrobiłam makijaż i w samym ręczniku podeszłam do mojej wielkiej trzy drzwiowej szafy. Zaczęłam przeglądać sukienki. Postanowiłam ubrać, którą ostatnio kupiłam. Na nogi założyłam granatowe szpilki na platformie. Obcas liczył ok.12 cm. Na to wszytko założyłam czarny płaszcz i wzięłam do ręki małą złotą kopertówkę w której schowałam chusteczki i iPhona zaraz po tym jak zadzwoniłam po taksówkę. Poprawiłam jeszcze swój makijaż i na wszelki wypadek włożyłam kosmetyki do torebki. Zeszłam na dół i akurat gdy oznajmiłam, iż wychodzę i zatrzasnęłam drzwi taksówka wjechała na podjazd.
Pod klubem byłam o 19:50. Pierwsza zjawiła się Nat. Tak samo jak ja miała czarny płaszcz oraz kopertówkę. Nie złotą tylko czarną. Następnie przyszedł Tom. Ubrany w czarne lekko obcisłe spodnie, biały t-shirt, marynarkę i jordany. Razem czekaliśmy na Megan. Gdy Tom ją zobaczył najpierw nie mógł wydusić z siebie słowa ale gdy podeszła do niego się przywitać widocznie się przemógł i powiedział jej coś na ucho czego w stanie nie byłam usłyszeć. Wiem tylko tylko że Meg zrobiła się czerwona jak burak pocałowała go i powiedziała prosto w jego usta "dziękuję misiu". Ja i Nat byłyśmy tak samo zdezorientowane jak Tom. Wow. Wiedziałam, że Tom leci na Meg, ale, że ona na niego. Jestem w szoku. Hmmm i pomyśleć, że to dopiero początek imprezy.
- Idziemy czy będziemy tak stać? Ruszać tyłki laski. - Powiedział Tom gdy oswoił się z sytuacją. 
Jak zwykle nie czekaliśmy w kolejce tylko weszliśmy od razu dzięki znajomością. Ehh całe szczęście bo nie uśmiecha mi się stanie w ogromniej kolejce przez godzinie i to jeszcze na takich szpilkach.

Podczas imprezy mało piłam tak jak i Meg..Troszkę więcej wypił Tom aczkolwiek normalnie z nami rozmawiał. Natomiast Nat przesadziła. Ledwo stała.
Nasza "imprezka" zakończyła się około 23:30. Ja zajęłam się moją zalaną w trupa przyjaciółką, a gołąbeczki pojechały na noc do Megan ponieważ jak to się często zdarzało miała wolny dom na weekend.

Gdy weszłam do domu Nat od razu pojawił się przy nas jej tata.
- Boże co jej jest?
- Hmm jakby to powiedzieć. Strasznie nie radzi sobie z rozłąką więc postanowiła się upić. - Powiedziałam patrząc na zatroskanego ojca. -Pozwoli pan, że zaprowadzę ją do pokoju?
- Jasne nie ma problemu.
Zaprowadziłam dziewczynę do pokoju zdjęłam jej szpilki i sukienkę. Ubrałam w piżamę i przykryłam kołdrą. Od razu wtuliła się w poduszki i zasnęła.
Wróciłam do salonu i skierowałam się do wyjścia.
- Emily zaczekaj!
-Coś się stało?
- Nie nie chciałem Ci tylko podziękować. Jakie szczęście, że moja córeczka ma taką przyjaciółkę jak ty. Taki przyjaciel to skarb. 
- Dziękuję bardzo panie Keyn. Dobranoc.
- Dobranoc.


Wiem zabijecie mnie. Wiem nie trzymam się terminu. Wiem krótki. Postaram się pisać dłuższe. Jeśli są błędy to strasznie przepraszam. W wolnej chwili to jeszcze sprawdzę. Pisze to o 3:00 w nocy więc nie wiem czy w ogóle to się nadaje.
Do napisania <3.





czwartek, 21 maja 2015

Rozdział 13.

 -Emily-

Cały weekend przesiedziałyśmy u chłopaków gdyż już w poniedziałek wyjeżdżali w trasę..
Codziennie rozmawiam z Zaynem przez telefon i czasami przez Skype, lecz to nie to samo. Mam ochotę się do niego przytulić i pocałować. Tak mi go brakuje.
Nie tylko ja tęsknie. Natalie także.
Z tego co wiem od mojego chłopaka to Harry dzwoni do niej prawie codziennie i rozmawiają nawet przez kilka godzin. Teraz widzę, że Styles ma dobre intencje i naprawdę się zmienia.
Co do Megan to czasami tylko zapyta się mnie jak tam u nich. Nic poza tym.
Kaythleen natomiast nawet ze mną nie rozmawia. czasami wymienimy kilka zdań. Ja cały czas siedzę w domu lub wychodzę na kawę z dziewczynami. Ona cały czas chodzi na imprezy, śpi u koleżanek lub gdzieś po prostu wychodzi. W związku z czym nie ma jej całymi dniami, a czasem i nocami.

Każdy dzień mija mi tak samo. Wstaje, ogarniam się, jem śniadanie i resztę dnia spędzam na uczelni, w domu lub starbucksie. Wieczorami rozmawiam z Zaynem, a następnie idę spać.

Dziś podczas mojego powrotu zadzwonił telefon. Był to Tom. Ucieszyłam się gdyż nie widziałam go ok. 3 miesięcy. Był u cioci na Florydzie i zakładam, że jeśli dzwoni to już wrócił.
-Cześć Tom.!
-Hej! Co tam u ciebie?
-No powiem Ci że dużo się ostatnio działo i żeby to opowiedzieć musielibyśmy wybrać się jutro na kawę. Lepiej powiedz co u Ciebie? Jak było na Florydzie?

-No dobrze to jesteśmy umówieni. U mnie? Super. Na Florydzie spotkałem taką super laskę i nie uwierzysz! Mieszka niedaleko mnie i też była tam u cioci.
-To świetnie. Może coś z tego będzie.
-Wątpię. Wiesz dobrze, że nie chce się na razie ustatkować.
-Tak wiem wiem.
-No.. Kurcze po co ja dzwoniłem... Aaa już pamiętam. Co dzisiaj robisz?

-Raczej nic.
-To świetnie. Może gdzieś wyjdziemy? Ja, ty, Nat i Megan?
-Jasne. Świetny pomysł.
-No oki to o 20.00 pod Venus.
-Dobrze zaraz napiszę do dziewczyn papa.

Rozłączyłam się i tak jak powiedziałam napisałam do dziewczyn smsy o miejscu i godzinie spotkania. Odpowiedzi dostałam błyskawicznie i obydwie były pozytywne.

No to wygląda, że przynajmniej dzisiejszy wieczór będzie inny.



Wiem miało być w środę. Sorki.
Do zobaczenia <3



poniedziałek, 18 maja 2015

Rozdział 12.

-Emily-

Od momentu gdy wsiadłam do auta zostało wypowiedziane tylko 6 słów..
-Cześć kochanie.
-Cześć.
-Coś się stało? - Na to zdanie nie dostałam odpowiedzi. Wiedziałam, że coś musiało się stać ale nie chciałam naciskać.
Jechaliśmy już tak ok. 30 minut, a Zayn cały czas był zdenerwowany i patrzył przed siebie. Ja chce wiedzieć co się dzieje!! Z drugiej strony jeśli to coś co zepsuje mi wieczór to wolę o tym nie wiedzieć. Mam nadzieje, że szybko dojedziemy i będę mogła z kimś porozmawiać o tym jaki dziwny stał się Zayn.
Po 10 minutach byliśmy na miejscu. 

Restauracja była śliczna. Białe i szare ściany. Duże okna które dawały świetny widok gdyż restauracja znajdowała się na 10 piętrze wielkiego wieżowca. Do tego okrągłe stoły z białym obrusem i piękną zastawą. Niby tak zwyczajnie, a jednak to miejsce coś w sobie miało... Reszta już na nas czekała więc szybko podeszliśmy do stolika i zajęliśmy swoje miejsca.
Wszyscy byli w świetnym humorze... Czyli to tylko Malik jest dziś jakiś niemrawy.

Na szczęście koło mnie siedziała Megan.. obok niej Natalie, Sophia i 1D. 
Gdy już z każdym przywitałam się krótkim "Cześć"  podszedł do nas kelner. Nalał białego wina, a już po chwili dostaliśmy swoje dania. Był to łosoś w sosie śmietanowym i szparagi. Kocham łososia..
Posiłek zjedliśmy w ciszy. Gdy kelner zabrał talerze zaczęliśmy w końcu rozmawiać...
Zayn odezwał się tylko gdy kelner zapytał czy chce jeszcze wina. Postanowiłam dowiedzieć się o co chodzi..
-Zayn? O co..- Nie zdążyłam dokończyć zdania gdyż przerwała mi czyjaś gra na skrzypcach. Mężczyzna ubrany w idealnie dopasowany czarny garnitur i białą koszulę grający przepiękną melodie zbliżał się w stronę naszego stolika. Spojrzałam zdezorientowana w stronę przyjaciółek oraz 1D. Wszyscy uśmiechnięci wpatrywali się w poczynania Zayna i moje. Postanowiłam też zobaczyć co mój ukochany robi. To co zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Chłopak wyciągnął do mnie rękę którą pochwyciłam, a następnie zaczęliśmy tańczyć. Wolno w rytm melodii. Gdy mężczyzna przestał grać dalej staliśmy w miejscu. Patrzeliśmy sobie w oczy. Po chwili klęknął. Wyciągnął niebieskie pudełeczko i je otworzył. Pierścionek. O mój Boże! Czy to jest to o czym myślę?
-Z-z-zayn?
- Zaczęłam się jąkać.. Nie mogę w to uwierzyć.
Kątem oka popatrzyłam na moje przyjaciółki, które miały łzy w oczach.. Następnie skierował swój wzrok na Zayna. On patrzył się prosto w moje oczy i wtedy wypowiedział słowa na które tak długo czekałam.
-Emily? Czy zostaniesz moją żoną?
No i masz popłakałam się..
-Oczywiście, że tak.!! - Kończąc zdanie upadłam na kolana i pocałowałam mojego już narzeczonego,a on założył mi pierścionek. Na sali rozległy się oklaski. Trzymając się za ręce poszliśmy do stolika.
Przez resztę wieczoru uśmiech nie schodził mi z twarzy.
Dziś zostałam na noc u Zayna gdyż już za dwa dni jadą w trasę.. Szkoda, że tyle czasu nie będziemy razem.
Wieczorem rozmawialiśmy i piliśmy wino. Następnie po wspólnym prysznicu spędziliśmy upojną noc.


Obudziłam się gdy budzik wskazywał godzinę dziesiątą. Ubrana tylko w moją ulubioną koszulkę Zayna i jego bokserki poszłam do łazienki aby trochę się ogarnąć. Wzięłam ze sobą jeszcze swoje ubrania z komody... Pomysł Zayna. Wpadł na to gdy u niego nocowałam. Wtedy po raz kolejny nie zabrałam ze sobą ubrań i prosiłam go o to, aby zawiózł mnie do domu.
 

Po zrobieniu porannej toalety i ubraniu się. Poszłam do kuchni. W korytarzu już pachniało tostami i kawą. gdy tylko przekroczyłam próg kuchni mogłam zobaczyć mój ulubiony poranny widok. Zayn na w pół nagi opierający się o blat i czekający tylko, aż do niego dołączę i zjemy śniadanie. Był zamyślony i nie zauważył nawet gdy weszłam do kuchni. Podeszłam do niego po cichu i pocałowałam.

Podczas posiłku do kuchni przyszedł jeszcze Niall i Louis.
Harry noc spędził u Natalie, zaś Liam u Soph. Po południu mam iść z nimi obiema na zakupy więc podpytam się o szczegóły.  Zayn po posiłku poszedł się ogarnąć, a Louis wyszedł z domu.
Zostałam sama z Niallem. Podczas sprzątania ze stołu rozmawialiśmy o tym co się wczoraj wydarzyło oraz o Camile z którą ma się dziś spotkać.

Resztę poranka spędziłam w domu chłopaków. Na obiad poszłam z Natalie i Soph. Wtedy miałam okazje na szczerą rozmowę z nimi. Natalie zaczęła pierwsza mówić o zdarzeniach z poprzedniego wieczoru. A więc.. On a i Harry po przyjeździe do niej do domu najpierw rozmawiali z jej tatą, a później gdy zostali sami całowali się, aż doszło do ich współżycia. Brawo.. To było do przewidzenia. Wiedziałam, że nie uda jej się to co chciała na początku zrobić, a mianowicie trzymać się od niego na odległość i nie iść z nim przy pierwszej możliwej okazji do łóżka... Jak widać pokusa była zbyt duża. Sophia chyba czyta mi w myślach, bo gdy Nat skończyła to powiedziała tylko:
-Coś czułam, że nie wytrzymasz.. Czyżby pokusa była zbyt duża?
-Ty już nie bądź taka mądra. Też byś nie dała rady gdybyś go bez koszulki zobaczyła.. Haa a co dopiero bez spodni.. Łohoho dziewczyno.

Po usłyszeniu Natalie zaczęłyśmy się śmiać. Soph po kilku minutach już tak się śmiała, że aż płakała ze śmiechu.
Przez naszą reakcje Nat się na nas obraziła i na przeprosimy kupiłyśmy jej poduszkę z Harrym. Od razu humor jej się poprawił. W centrum handlowym spędziłyśmy trzy godziny.

Moja szafa nie przeżyje dzisiejszych zakupów. Kupiłam o wiele więcej niż planowałam i pod koniec miałam dziesięć zapełnionych reklamówek.
-Muszę zaprzestać tych zakupów bo chyba zbankrutuje.
-Emily spokojnie pomożemy Ci jak coś.

-Haha dzięki, ale myślę, że dam sobie radę... A tak na poważnie to pasowałoby zacząć jakieś praktyki w szpitalu czy coś nie Natalie?
-Wiesz ty w szpitalu, a ja u weterynarzy. Haha.
-No tak faktycznie.
-Z tego co mi się wydaje to w połowie maja mamy dostać jakieś propozycje z uczelni, więc się nie martw.


Po powrocie do domu wykąpałam się i w łóżku czytałam książkę. O godzinie 21:30 zasnęłam.



Postanowiłam wybrać dwa dni w tygodniu w które będę dodawała rozdziały. Jest to środa i niedziela. Postaram się trzymać tych terminów.. Tak więc do środy xx.

czwartek, 14 maja 2015

Rozdział 11.

 -Emily-

Następnego dnia rano wszyscy porozjeżdżali się do swoich domów..
Ja od razu po wejściu do domu udałam się do swojego pokoju. Miałam w planach się pouczyć. Przerwał mi to jednak dzwoniący telefon. Nie patrząc kto dzwoni odebrałam.
-Halo? 

-Hej chłopcy zaprosili nas na kolację idziesz? - Megan.
Spojrzałam kątem oka na zegarek wiszący nad biurkiem. Była dopiero 11:00. Dużo czasu na naukę i ogarnięcie pokoju...
-No jasne, że tak.
-Oki. Do zobaczenia. - Gdy już miałam się rozłączyć Meg dodała. - A i kolacja nie jest u nich w domu tylko w restauracji, więc radzę Ci się elegancko ubrać.
-Dobra. Jest jakaś specialna okazja?

-Dowiesz się na miejscu. -Kończąc zdanie rozłączyła się.. Hmm ciekawe co to może być. No cóż jak widać nic z niej nie wyciągnę. Lepiej zabiorę się za sprzątanie.
Po ogarnięciu pokoju zjadłam obiad i uczyłam się.. o godzinie 16:00 dostałam smsa od Zayna.
 

*ZAYN*
Będę po ciebie o 19:00.
Kocham.
 
Uśmiechnęłam się do telefonu i odpisałam.
*EMILY*  
Dobrze będę gotowa.
Kocham.

Odłożyłam mojego iPhona na biurko i skierowałam się do łazienki. Wzięłam długą kąpiel. Następnie wysuszyłam włosy, ułożyłam je i na twarz nałożyłam jak zwykle lekki makijaż. W szlafroku wróciłam do mojego pokoju i podeszłam do szafy. Po 20 minutach przymierzania sukienek i butów zdecydowałam się na ten zestaw. Ubrałam się i akurat gdy skończyłam zobaczyłam jak samochód Zayna wjeżdża na podjazd. Zeszłam da dół. Założyłam na siebie skórzaną kurtkę i wyszłam z domu.

-Zayn-

Już od 30 minut męczę się z tym krawatem...Tak się stresuje... Różne myśli przelatują mi przez głowę, ale najgorszą z nich jest "A co jeśli powie NIE". Siadam na łóżku i spuszczam głowę.. Borykam się z moimi myślami. Rozmyślania przerywa mi Liam. Nie podnoszę wzroku ale słyszę jak podchodzi do łóżka i na nim siada. Po zebraniu myśli mówię.
-Stary nie wiem czy dam radę. - Gdy wypowiadam to zdanie patrzę na niego, a on kładzie swoją rękę na moich plecach i mówi.
-Słuchaj. Dobrze Cię znam i nigdy nie widziałem Cię tak zakochanego oraz wiem też, że Emily Cię kocha. Uwierz mi nie ma nad czym się zastanawiać. To jest odważny krok, ale warto to zrobić i na pewno nie spotkasz się z odrzuceniem.
-Dzięki..
-No to ruszaj się i jedź po nią. Ja jadę po Sophię.

Po wyjściu Liama dalej zestresowany choć już nie w takim stopniu jak wcześniej... zawiązałem krawat, sprawdziłem jeszcze raz niebieskie pudełeczko czy aby na pewno jest tam pierścionek i zszedłem na dół. Na kanapie siedział Harry i Lou, a w kuchni Niall przygotowywał sobie jedzenie mimo, iż za chwilę będzie jadł kolację w restauracji.. Z resztą już się do tego przyzwyczaiłem.
-Jadę po Emily widzimy się na miejscu!. - Krzyknąłem gdy już byłem prawie przy drzwiach frontowych.
-Okej my zaraz też wyjeżdżamy po Megan i Natalie!. - Dostałem odpowiedź akurat gdy zamykałem drzwi.

Teraz jeszcze tylko muszę pojechać po Emily. Zjeść kolację. Przed deserem się oświadczyć i być najszczęśliwszym mężczyzną jaki chodzi po tej planecie. No chyba, że powie NIE....


 Rozdział miałam dodać wczoraj, ale zmieniłam jeszcze dzisiaj trochę treść, więc mam nadzieję, że się spodoba. Następny postaram się dodać jak tylko będę mogła.. Myślę ,że będzie to najprawdopodobniej niedziela. Komentujcie. :* Do zobaczenia. <3














piątek, 8 maja 2015

Rozdział 10.

-Emily-

Promienie słoneczne niemiłosiernie świeciły mi w twarz. Postanowiłam wstać. Niestety uniemożliwiała mi to ręka Zayna obejmująca mnie w pasie i okropny ból głowy. Gdy już udało mi się wydostać z objęć mojego chłopaka nagle zrobiło mi się niedobrze. Pobiegłam szybko do łazienki, tym samym zostawiając Zayna w pokoju gościnnym. W łazience wykonałam czynność, która nie należała do najmilszych, lecz po niej w jakimś stopniu można powiedzieć, że mi się polepszyło. Niestety to było tylko chwilowe. Po niecałej minucie powrócił ból głowy i suchość w ustach. Wstałam z kafelek i podeszłam do umywalki. Z obawą spojrzałam na swoje odbicie w lustrze... wyglądałam okropnie. Miałam podkrążone oczy, rozmazany makijaż, rozczochrane włosy i byłam ubrana w wczorajszą sukienkę, która niestety nie prezentowała się już tak dobrze. Umyłam twarz, a w szafce pod umywalką znalazłam szczoteczkę do zębów, płatki i płyn do demakijażu. Zmyłam makijaż i zapasową szczoteczką umyłam zęby. Na razie nie mam siły na prysznic. Poprawiłam swoje włosy i sukienkę. Wykończona nocą zeszłam na dół. W kuchni zastałam Liama, Louisa, Harrego i Sophię. Wszyscy oprócz Stylesa byli w takim samym stanie co ja. Natomiast "Pan Harold" postanowił nie pić wczoraj tak dużo i teraz czuje się świetnie. Nawet mnie zaskoczył. Robił śniadanie, a do niego to nie podobne.
-Cześć Emily! - Nienawidzę Go. Po co on tak krzyczy.
-Hej. Mógłbyś nie krzyczeć?
-Ups.. Przepraszam. - Wcale nie chciał przepraszać.. Zrobił to specialnie i dobrze o tym wie.- Na co masz ochotę?
-Na nic. Daj mi wodę.. -Mówiąc to usiadłam na stołku barowym i czekałam na upragniony napój.
-Tak myślałem.- Kończąc to zdanie podał mi butelkę wody.
Cała sytuacja była zapewne identyczna jak w poprzednich przypadkach.. Lou, Liama i Sophii. Ponieważ wszyscy siedzieliśmy na stołkach barowych z butelką wody w ręce.
-Ejj a co w ogóle stało się z tymi wszystkimi ludźmi co tu byli wczoraj? - Ohh... Ciekawość Louisa się odezwała. Cisza.. -Hazz może ty nam powiesz?

-Jasne... a o co pytałeś?
-Pytałem czy ktoś wie co stało się z tymi wszystkimi ludźmi co wczoraj byli na imprezie?.
-Aaa... Co nie pamiętacie? - Wszyscy zaprzeczyliśmy. - No większość pojechała do domu taksówkami, a reszta jest w pokojach gościnnych, ogrodzie lub salonie.
-W ogrodzie? Przecież zamarzną!!.

-Jezu Soph czemu ty się tak przejmujesz? Nie jest tak zimno wyluzuj. Proszę Cie zniż swój ton głosu. - Nie chciałam być niegrzeczna i mam nadzieję, że mi się to udało.. 
Na moją wypowiedź o ile można tak to w ogóle nazwać.. Sophia powiedziała pod nosem tylko ciche "Okej. Przepraszam."

Reszta poranka minęła nawet szybko.. Każdy był w takim samym stanie co Ja oczywiście oprócz Harrego. Niektóre osoby po przebudzeniu się i podziękowaniu Megan za świetną imprezę zamawiali taksówki i kierowali się do swoich domów..
My natomiast prawie cały dzień byliśmy nieżywi. Harry stał się jakiś uczynny dla nas i póki mieliśmy strasznego kaca pomagał nam...  Ok. godziny 16:00 wszyscy byliśmy już normalni... razem sprzątaliśmy dom i ogród.
Sprzątanie zajęło nam plus minus 2 godziny. Worków ze śmieciami było chyba z dziesięć. 

Na wieczór obejrzeliśmy tylko jakąś komedie i grzecznie o 21:00 poszliśmy spać.
Sorki, ale musi być taki krótki..
Mam nadzieję, że wam się podoba. :D
Do zobaczenia. <3